Rozwój OsobistyWszystkie Wpisy

Drabina ku Górze

Świadomość, która leczy, budzi i prowadzi

Świadomość, która leczy, budzi i prowadzi

Wyobraź sobie górę – nie tę skalistą czy z mapy, ale górę wewnętrzną. Symbol wzniosłości, z której widać więcej i dalej. W tekstach mistycznych, w świętych księgach, w baśniach i mitach – góra jest czymś więcej niż tylko geograficzną wysokością. To metafora rozszerzonego stanu świadomości, duchowego przebudzenia, harmonii ze sobą i światem. Gdy stoisz na szczycie, widzisz nie tylko siebie, ale także innych, ich historie, ból, wzory, iluzje, i sensy. Nie po to, by ich osądzać, ale by zrozumieć. A kiedy zrozumiesz, rodzi się współczucie, a za współczuciem – miłość. I to ona jest ostateczną siłą grawitacyjną tej wewnętrznej góry.

Jak się tam wspiąć?

Jak wejść na ten poziom świadomości, w którym zaczynasz „żyć”, a nie tylko istnieć?

Odpowiedź nie leży w aplikacjach, kolejnych kursach samorozwoju czy mądrościach z cytatów na Instagramie. Leży w Tobie – dosłownie.

Cisza:

Zacznijmy od ciszy. To ona jest bramą. Nie chodzi tylko o brak dźwięków, ale o uciszenie zgiełku myśli, opinii, porównań i lęków. Praktyka przebywania w ciszy – czy to w ciemnym pokoju, w lesie, czy przy zamkniętych oczach – to konfrontacja z samym sobą. Najpierw pojawiają się myśli. Niektóre bolesne, inne zaskakująco płytkie. Potem przychodzą emocje. Żal. Lęk. Smutek. Samotność. I na końcu – przestrzeń. Cisza staje się lustrem. Ale to lustro nie osądza. Ono jedynie pokazuje, co jest. W tej przestrzeni możesz po raz pierwszy od dawna usłyszeć siebie. Prawdziwego siebie – nie tego, który działa na autopilocie i odgrywa role społeczne.

Refleksja:

Refleksja jest kolejnym kluczem. Pytania takie jak „kim jestem?”, „dlaczego jestem?”, „czym jest śmierć?”, „co to znaczy być szczęśliwym?” są nie tylko filozoficzne. To pytania, które zaczynają rozpuszczać zasłonę iluzji. Nasz umysł jest jak pokój wypełniony meblami cudzych przekonań. Religii. Rodziców. Szkoły. Telewizji. Własnych traum. Te pytania są jak otwieranie okien w tym pokoju. Zaczyna wpadać światło. I wtedy zauważasz, że wiele z tego, co cię definiowało, wcale nie było twoje.

Ciało:

Ciało – ten zapomniany dom duszy – również jest święte. Praktyka uziemienia, stanięcia boso na ziemi, poczucia wibracji planety, korzeni przodków w twoim DNA – to więcej niż poetycka wizja. To biologiczna, epigenetyczna prawda. Nosisz w sobie pamięć wojny, głodu, miłości, narodzin, śmierci. Twoje ciało to księga. Każda komórka – wers, każde drgnienie – historia. A kiedy podnosisz ręce do nieba i łączysz się z przestrzenią, modlisz się nie tylko ustami, ale całą strukturą swojego istnienia.

Tu pojawia się drabina Jakuba – symboliczna oś między światem ziemskim a duchowym. Każde działanie, każda myśl, każde słowo jest szczeblem. Idziesz w górę, gdy tworzysz, przebaczasz, kochasz. Spadasz, gdy pozwalasz sobie na zawiść, uzależnienia, autoagresję. Ale nie chodzi o perfekcję. Chodzi o kierunek. Każdy z nas codziennie decyduje, czy będzie człowiekiem reagującym czy świadomym. I nawet jeśli upadasz – liczy się to, czy wstajesz w miłości.

Najgłębszym z praktyk jest pytanie o tożsamość. „Kim jestem?” – zapytane naprawdę, a nie dla filozoficznego efektu – rozkłada iluzję ego. Ego to opowieść o tym, kim myślisz, że jesteś. Praca. Imię. Trauma. Pragnienia. Gdy pytasz: „kto teraz patrzy moimi oczami?”, zaczynasz doświadczać siebie jako świadomości. Obserwatora. Nie ciała. Nie emocji. Nie historii. Ale czegoś głębszego – obecności, która zawsze była.

Rozmowa z Bogiem:

I na końcu – rozmowa z Bogiem. Nie chodzi o to, w co wierzysz. Chodzi o to, że możesz rozmawiać. Czy nazwiesz to Bogiem, wszechświatem, źródłem, Wyższym Ja, Świadomością, Duchem opiekunem, Aniołem Stróżem – nie ma znaczenia. Liczy się intencja. Moment, w którym podnosisz wewnętrzną „słuchawkę” i zaczynasz mówić z głębi duszy: o swoich lękach, miłości, pytaniach, wdzięczności. To nie akt religijny. To akt człowieczeństwa.

Każdy z tych kroków prowadzi do jednego: rozszerzenia świadomości. Kiedy przestajesz żyć w reakcji, a zaczynasz żyć w obecności. Kiedy wybierasz ciszę zamiast hałasu, pytanie zamiast osądu, wdzięczność zamiast pretensji. Wtedy wchodzisz na górę. Może nie od razu. Może z przerwami. Ale każdy krok się liczy.

Bo prawdziwe życie nie toczy się tam, gdzie krzyczy świat. Tylko tam, gdzie milknie umysł.

Pokaż więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button