Dlaczego ona gaśnie, gdy ty milczysz po upokorzeniu? Brutalna prawda o męskiej sile i kobiecych instynktach.

Niektóre rzeczy w życiu są nie do przeskoczenia. Jak podatki, śmierć… i biologiczne instynkty kobiet. Możesz się obrażać, możesz walczyć z tym w komentarzach, których i tak mi nikt nie komentuje, możesz udawać, że żyjemy w egalitarnym raju emocjonalnym. Ale prawda jest taka, że jeśli stoisz obok kobiety, która właśnie zobaczyła, jak ktoś cię upokarza, a ty…. stoisz, spuszczasz głowę, albo co gorsza śmiejesz się jak głupi do sera, gdy ktoś Ci pod przykrywką żartów – pluje w twarz – to właśnie był początek końca.
Ustalmy teraz jedno!
To nie znaczy, że masz być brutalem!
Nie, nie chodzi o to, żebyś walił z liścia po każdej zaczepce. Ale chodzi o coś cholernie głębszego. O postawę. O energię. O to, czy kobieta przy tobie czuje się bezpieczna… czy widzi w tobie emocjonalnego kastrata.
Bo możesz jej się podobać. Możesz być inteligentny, możesz mieć wspólne pasje i oglądać z nią seriale na Netfliksie :):):)
Ale jeśli jej ciało – to, które analizuje rzeczy szybciej niż jej umysł – zinterpretuje, że jesteś słaby… to sorry, stary. Jesteś trupem. Seksualnym, emocjonalnym, egzystencjalnym trupem. Ciałem na kanapie, z którym jeszcze chwilę pogada, zanim przestanie ci odpisywać.
To nie jest teoria spiskowa. To biologia. Kobiecy mózg od setek tysięcy lat selekcjonuje mężczyzn według jednej podstawowej cechy: czy ten człowiek mnie ochroni, gdy nadejdzie zagrożenie?
I nie chodzi już o to, czy ją obronisz przed tygrysem szablozębnym, ale przed emocjonalną napaścią, przed koleżanką z pracy, która jej dopieprza, przed konfrontacją na ulicy czy komentarzem teściowej. Jeśli wtedy spuszczasz oczy i milczysz, to jesteś dla niej energetycznie martwy.
Czy kobiety chcą pokoju, czułości, miękkich relacji?
Tak. Ale chcą tego z facetem, który w razie potrzeby potrafi:
-Walczyć o swoje!
-Wejść z drzwiami!
-Wejść oknem jak do wywalą za drzwi!
-Nie da sobie w kaszę dmuchać!
-Potrafi się obronić!
-Jak trzeba to potrafi dać w mordę!
-Ma swoje zdanie i potrafi go bronić. Może być to nawet zdanie kontrowersyjne, ale nie ugina się przy naciskach.
Widzisz – kobiecy instynkt nie ma guzika „off”. Jeśli zobaczyła, że dałeś się upokorzyć i nie zareagowałeś, to nawet jeśli jej rozum powie: „to dobrze, że nie zrobił sceny” – ciało powie: „weź spierdalaj z tej jaskini, on nie ochroni ani ciebie, ani potomstwa”.
To nie są bajki. To jest evolutionary psychology. W pracach Davida Bussa, czołowego badacza ewolucyjnych podstaw relacji, znajdziesz to jasno opisane: kobiety podświadomie oceniają status, siłę i zdolność do obrony. Nazywa się to mate value cues. I jednym z nich jest sposób, w jaki mężczyzna reaguje na stres i atak.
I nie – nie chodzi o to, byś się bił, darł mordę, był agresywny i leciał od razu z pięściami do ludzi. Chodzi o to, żeby w twoich oczach zapaliło się coś takiego, co mówi:
„Nie zadzieraj ze mną. Wiem, kiedy milczeć, ale wiem też, kiedy działać.”
Jeśli zamiast tego skuliłeś się w sobie, to ona to widzi. I nie potrzebuje do tego słów. Po prostu zaczyna… gasnąć. To właśnie ten moment, kiedy zaczyna się oddalać emocjonalnie. Nie od razu, nie teatralnie. Ale kawałek po kawałku. I choć może jeszcze będzie z tobą spała, będzie się uśmiechać i mówić „kocham”, to już jest tylko echo. W środku się rozłączyła. Rozkleiła pępowinę. Bo instynkt mówi: to nie ten.
Co więc robić?
Zacznij od najważniejszego: przestań być miękki dla wszystkich. Nie musisz być chamem. Ale musisz być człowiekiem z granicami. Człowiekiem, który nie daje się upokarzać. Ani kobiecie, ani facetowi, ani światu. Dlatego warto czasem być chujem :):):)
To, co kobiety naprawdę szanują, to kontrolowana siła. Bestia zamknięta w eleganckim garniturze. Gość, który może być czuły – ale tylko dlatego, że potrafi też być groźny.
Chcesz być bardziej atrakcyjny?
Nie zaczynaj od ubrań i fryzjera i szminki do ust. Zacznij od postawy. Od charakteru! Od sportów walki! Od pokonywania barier fizycznych i psychicznych. Bicia rekordów! Zdobywania! Od sytuacji, które uczą cię reagowania pod presją czasu i stresu. Nie po to, by się bić – ale by wiedzieć, że możesz, że dasz radę!
Jebać strach!
Pierdol lęk!
To zmienia sposób, w jaki chodzisz. W jaki się odzywasz. W jaki patrzysz. Kobieta to czuje.
Ona chce mieć pewność, że jeśli ktoś jej zrobi krzywdę – to ty coś zrobisz. Nawet jeśli to „coś” to tylko jedno, stanowcze – zdanie, a nie podkulony łeb, Ale ty masz je powiedzieć. Nie być cicho jak krzyż przy drodze.
I to nie chodzi o agresję. Chodzi o męską obecność. O to, że ona widzi w tobie opokę. Że możesz być ciepły, ale nie jesteś ciepłą kluchą.
Bo jeśli raz widziała cię w roli upokorzonego faceta, który nie miał odwagi zareagować – to sorry, ale twoje punkty w rankingu DNA właśnie poszły do kosza. Nie dlatego, że jest wredna. Ale dlatego, że jej program biologiczny tak działa. Raz dasz się zgasić jakiemuś frajerowi i na jej psychice pojawi się rysa, a potem małe pęknięcie. A finał to już wiesz jaki będzie :):):)
Więc jeśli pytasz: czy to naprawdę się tak liczy? – to odpowiedź brzmi: tak. Nie dlatego, że kobiety są złe. Ale dlatego, że instynkty nie znają politycznej poprawności.
Nie daj sobie wmówić, że bycie miłym i grzecznym to cnota absolutna. Jeśli nie jesteś gotów stanąć w obronie siebie, to nie zasługujesz, by stać w obronie innych.
Twoja siła nie musi być agresywna, bo agresja to też jest forma słabości. Może być milcząca, spokojna, opanowana. Ale ma być obecna. Ma być widoczna. Ma być w twoim karku, barkach, postawie, tonie głosu. Ma mówić jedno: nie jestem tu po to, by cię skrzywdzić, ale nie próbuj mnie zranić.
Na końcu dnia kobieta wybiera tego, przy kim może opuścić gardę, bo wie, że on nie opuści swojej.
I to jest ta brutalna, piękna prawda, która może ci uratować życie. I twoje przyszłe związki.